sobota, 28 czerwca 2014

Hej heloł Miśki Pyśki!

Przyszedł czas na ściemę nr1! Jesteście gotowi?!
A więc zaczynajmy.. Dwa lub trzy lata temu poznałam pewnego pana ( będę go nazywała po prostu panem K ). ZABAWNY, UROCZY, OPIEKUŃCZY! Czego chcieć więcej, nieprawdaż? Po prostu ideał... Zakochana po uszy Ruda nie potrzebowała nic więcej do szczęścia - tylko pan K siedział mi w głowie. Nie wiem czy przeżyliście kiedykolwiek taką miłość, ale jeśli NIE. to powiem wam, że to na prawdę cudowne doznanie, tylko z każdym dniem pragnie się więcej. Ja zapragnęłam zobaczyć pana K, więc poprosiłam go o rozmowę na skype. Hihihihihi. I TU WŁAŚNIE ZACZYNA SIĘ TWÓRCZOŚĆ NASZEGO BAJKOPISARZA.... Po dłuższym namawianiu, mój książę z bajki (HAHAHAHAHAHA) zgodził się łaskawie ze mną porozmawiać, poprosił tylko o momencik na ogarnięcie się. Podobno nie chciał źle wyglądać (prawdopodobnie gorzej się nie da, he!). Po 20 minutach oczekiwania dostałam od niejakiego pana M "przyjaciela" pana K, taką oto wiadomość.

" K nie może z Tobą teraz porozmawiać. Biegł debil z praniem i wpadł na futryne. Zajebał głową, majaczy i krew mu leci. Musimy jechać do szpitala. Trzymaj się."

Śmieszne prawda?! A to dopiero pierwsze, małe kłamstewko mojego uroczego misia hehe.
_____________________________________________________________________________________________
PSYCHO:

Boże, co za wzruszająca historia! Łzy same lecą po policzkach...
Kurde, ja to chyba szczęście miałam w życiu bo tyle razy ile już zajebałam
w futrynę to sie zliczyć nie da, ale kurcze tak mocno to chyba tylko pan K potrafi...
Miejmy nadzieję, że z tego wyszedł :(((
Ruda powiedz mi, że następnego dnia do Ciebie napisał 
"kochanie, nic mi nie jest, już wszystko dobrze, przeżyłem i wciąż żyje dla Ciebie,
mam tylko nadzieję, że NASZE dzieci nie będą takimi łamagami jak ja"
Hmm ale.. Ciekawe skąd wziął się tam nagle tajemniczy Pan M. ołłłł, czyżby rozdwojenie jaźni? ajć ;c



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz